Przepraszam was że nie było tak długo nic ale przyznam nie miałam czasu i zapominałam jak już miałam. Byłam dwa razy chora od tamtego czasu i miałam ferie ale jakoś zajmowałam się nauką. Tak ja nauką. Wiem to mnie nie usprawiedliwia. Obecnie mam nogę w szynie i postaram się dodać dla was parę rozdziałów choć nie obiecuję.
Natalia.
Big_and_century_love
Ten blog opowiada o wiecznej przyjaźni i miłości.
czwartek, 12 marca 2015
środa, 28 stycznia 2015
Rozdział 8.
Victoria.
Dziś około godziny siedemnastej maja się zjawić rodzice Matha a jego ojciec ma mi powiedzieć jaki mam dar jestem tego bardzo ciekawa.
- Math?
- Tak Victorio?
- Pójdziemy na polowanie?- zapytałam.
- Tak ale na takie szybkie bo mamy niecałą godzinę do spotkania. Teraz o za mało rzeczy pytali i wogóle za dziwie się zachowywali. Próbowałem ich rozgryźć ale mi nie wyszło. Spróbuje o tej siedemnastej.
- Okej to chodź nie traćmy czasu.- powiedziałam wybiegając z domu.
Długo nie szukaliśmy jakieś 400 metrów od naszego domu napotkaliśmy stado saren. Każde z nas zapolowało na trzy sarny a Math dodatkowo na samca sarny. Po spożytym posiłku udaliśmy się wolnym krokiem do domu gdy dotarliśmy do domu mieliśmy jeszcze pół godziny a ja od razu wparowałam do mojej garderoby żeby się przebrać. Po dwóch minutach miałam skompletowany strój na wyjście do rodziny Matha. Oczy podkreśliłam jeszcze delikatną kreską i byłam już gotowa. Gdy byłam na dole zadzwonił mój telefon była to Katerina.
- Tak Katerin?- zapytałam.
- Hej słuchaj w sobotę w Seattle jest koncert Sabatonu. Pójdziecie z nami?- zapytała dziewczyna.
- Katerin daj mi minutkę.- powiedziałam do słuchawki.- Math!- zawołałam chłopaka.
- Słucham?- zapytał się chłopak.
- Katerina pyta się czy pójdziemy w sobotę na koncert.- powiedziałam.
- Pewnie. A kto gra?
- Saboaton.- powiedziałam do chłopak i wróciłam do rozmowy z dziewczyną.- Math się zgodził. Jeszcze zadzwonię do ciebie w sprawie tego koncertu dziś wieczorem okej?
- Pewnie. To do usłyszenia i buziaczki.- powiedziała dziewczyna.
Gdy weszłam do salonu zastałam w nim Matha grającego w Fife.
- Nie wysilaj się tak bo i tak przegrasz.- powiedziałam stojąc oparta o framugę drzwi.
- Jestem lepszy od ciebie przynajmniej.- odezwał się Math.
- Chcesz się założyć?- zapytałam.
- Nie muszę, ja wiem.
- Dawaj drugiego pada.- powiedziałam.
Przez następne dwadzieścia minut graliśmy w Fife a po skończonej grze był czas na zbieranie się do wyjścia.
Gdy dochodziliśmy do domu rodziny Matha pod dom podjechał samochód byli to rodzice Rebeccy.
- Dzień dobry.- powiedział Math gdy para wyszła z samochodu.
- Math?- powiedziała wampirzyca.
- Tak to ja.
- Matko gdzie byłeś i co to za piękna wampirzyca przy twoim boku?- pytała się kobieta.
- A byłem tu i tam. A to jest Victoria.- powiedział Math pokazując na mnie ręką.
- Dzień dobry.- przywitałam się.
- Hej.- odpowiedziała mi wampirzyca.
Z domu wybiegła Rebecca i Amy.
- Dzień dobry.- krzyknęła Amy.
- Hej mamo, hej tato.- powiedziała Rebecca.
Gdy weszliśmy do domu i każdy wszystko opowiedział co miał i wogóle. Math zapytał się taty Rebeccy.
- Tato- podczas tej rozmowy wyszło to, że rodzice Rebeccy nadal traktują Matha jako syna.- mam pytanie czy Victoria ma jakiś dar?
- Tak ma i to bardzo rzadki.........
___________________________________________________________________________________
A jaki dar ma to dowiecie się w rozdziale 9 do tego czasu możecie się domyślać co to za dar.
Notka dość późno wiem, wiem, ale już dawno nie wchodziłam na laptopa ale już się usprawiedliwiam. Nie miałam zbytni czasu bo musiałam zaliczać sprawdziany, których nie pisałam i uczyć się na nowe, a czas wolny czyli jakieś 2-3 godzinki dziennie spędzałam na nowym tablecie grając w gry od których jestem uzależniona. Nawet nie wchodziłam na Facebooka za często tylko dodać zdjęcie lub napisać do kogoś czy się widzimy. Gdzie u mnie siedzenie tak mało na Facebooku jest nienormalne bo ja zawsze siedziałam 7-9 godzin dziennie pisząc z znajomymi. Więc proszę nie bijcie. Ale związku z tym że znowu jestem chora pojawia się nowa notka..
Martwi mnie brak komentarzy pod rozdziałami na tym blogu. Więc zachęcam do komentowania, obserwowania i udostępniania.
- Tak Katerin?- zapytałam.
- Hej słuchaj w sobotę w Seattle jest koncert Sabatonu. Pójdziecie z nami?- zapytała dziewczyna.
- Katerin daj mi minutkę.- powiedziałam do słuchawki.- Math!- zawołałam chłopaka.
- Słucham?- zapytał się chłopak.
- Katerina pyta się czy pójdziemy w sobotę na koncert.- powiedziałam.
- Pewnie. A kto gra?
- Saboaton.- powiedziałam do chłopak i wróciłam do rozmowy z dziewczyną.- Math się zgodził. Jeszcze zadzwonię do ciebie w sprawie tego koncertu dziś wieczorem okej?
- Pewnie. To do usłyszenia i buziaczki.- powiedziała dziewczyna.
Gdy weszłam do salonu zastałam w nim Matha grającego w Fife.
- Nie wysilaj się tak bo i tak przegrasz.- powiedziałam stojąc oparta o framugę drzwi.
- Jestem lepszy od ciebie przynajmniej.- odezwał się Math.
- Chcesz się założyć?- zapytałam.
- Nie muszę, ja wiem.
- Dawaj drugiego pada.- powiedziałam.
Przez następne dwadzieścia minut graliśmy w Fife a po skończonej grze był czas na zbieranie się do wyjścia.
Gdy dochodziliśmy do domu rodziny Matha pod dom podjechał samochód byli to rodzice Rebeccy.
- Dzień dobry.- powiedział Math gdy para wyszła z samochodu.
- Math?- powiedziała wampirzyca.
- Tak to ja.
- Matko gdzie byłeś i co to za piękna wampirzyca przy twoim boku?- pytała się kobieta.
- A byłem tu i tam. A to jest Victoria.- powiedział Math pokazując na mnie ręką.
- Dzień dobry.- przywitałam się.
- Hej.- odpowiedziała mi wampirzyca.
Z domu wybiegła Rebecca i Amy.
- Dzień dobry.- krzyknęła Amy.
- Hej mamo, hej tato.- powiedziała Rebecca.
Gdy weszliśmy do domu i każdy wszystko opowiedział co miał i wogóle. Math zapytał się taty Rebeccy.
- Tato- podczas tej rozmowy wyszło to, że rodzice Rebeccy nadal traktują Matha jako syna.- mam pytanie czy Victoria ma jakiś dar?
- Tak ma i to bardzo rzadki.........
___________________________________________________________________________________
A jaki dar ma to dowiecie się w rozdziale 9 do tego czasu możecie się domyślać co to za dar.
Notka dość późno wiem, wiem, ale już dawno nie wchodziłam na laptopa ale już się usprawiedliwiam. Nie miałam zbytni czasu bo musiałam zaliczać sprawdziany, których nie pisałam i uczyć się na nowe, a czas wolny czyli jakieś 2-3 godzinki dziennie spędzałam na nowym tablecie grając w gry od których jestem uzależniona. Nawet nie wchodziłam na Facebooka za często tylko dodać zdjęcie lub napisać do kogoś czy się widzimy. Gdzie u mnie siedzenie tak mało na Facebooku jest nienormalne bo ja zawsze siedziałam 7-9 godzin dziennie pisząc z znajomymi. Więc proszę nie bijcie. Ale związku z tym że znowu jestem chora pojawia się nowa notka..
Martwi mnie brak komentarzy pod rozdziałami na tym blogu. Więc zachęcam do komentowania, obserwowania i udostępniania.
Natalia
niedziela, 30 listopada 2014
Wybraliście.
Hej! Dziś o 23:59 kończy się termin oddawania głosów na temat następnego bloga. I już mogę ogłosić, że na 10 oddanych głosów 6 jest za Dramione więc teraz będę myśleć jak to ma się potoczyć a w najbliższych dniach dam wam linka do bloga. Pozdrawiam i buziaczki.
Natalia.
środa, 26 listopada 2014
Rozdział 7.
Colin.
Jakim cudem nie przewidziałem tego, że Math wróci?
- Colin ty, żyjesz?- zapytał Olivier
- Nie, nie żyje od 106 lat. A co?- powiedziałem.
- Bo ciebie o coś pytaliśmy.- powiedziała Amy.
- A o co?
- Czy widziałeś Matha z tą laską, że przyjadą do Morgan Hill?- zapytała Rebecca.
- No właśnie nie. Nic nie widziałem.- powiedziałem.
- A ja nie mogłam czytać im w myślach..- powiedziała Amy.
- Ejj... może ona jest tarczą.- powiedział Olivier.
- Ale to jest nie możliwe. Przecież jakby była tarczą, to bym mogła Matowi czytać w myślach a Colin widział by Matha.
- A może rozwinęła swoją tarczę.- powiedział Colin.
- Nie to też nie możliwe. Bo niby z kąt mieli by wiedzieć, że ma ten dar, żeby go rozwijać?- powiedział Olivier
- Dobra dość przypuszczania co z tą laską jest, trzeba się zbierać zaraz Math powinien przyjść na parking.- powiedziała Amy wstając z trawy.
Siedzieliśmy na naszej polanie jak zawsze gdy nie chce nam się iść na lekcje albo jest słoneczna pogoda i nie możemy się pokazać. Teraz wszyscy wstaliśmy i mieliśmy biec gdy nagle dostałem wizji
- Colin co widzisz?- zapytała Amy
- Rebece twoi rodzice przyjadą dziś do nas.- powiedziałem.
- Po co?- zapytała rudowłosa dziewczyna.
- Bo się za nami z tęsknili a drugi powodem jest wezwanie ich przez dyrektora do szkoły.
- Ale po co do dyrektora?- pytała dalej ruda.
- Bo muszą coś podpisać.
- Aha. Dobra biegnijmy.
Po dwóch minutach byliśmy na miejscu ale musieliśmy poczekać parę minut na parę wampirów z, którą byliśmy umówieni.
- Idźcie do samochodu. My podjedziemy do was i pojedziecie za nami.- powiedziała blondynką.
- Ok.- powiedział Math.
Całą podruż zastanawialiśmy się co bedzie dalej. Jak to bedzie dalej. Czy sie dogadamy?
Gdy dojechaliśmy do domu Math z dziewczyna podjechali pod dom obok.
- Co oni robią?- zapytałam Rebeca wysiadaja z auta.
- Nie wiem.- powiedziałem.
Para wampirów wysiadła z auta.
- Co wy wyprawiacie tu jest nasz dom.- powiedziała Amy.
- A tu nasz.- powiedziała Math z uśmiechem.
- Nie wierz.- powiedziała Rebecca
- To uwierz.- odezwał się Math.
- Ta laska musi mieć naprawdę jaką tarczę bo przez nią nie widziałem waszej przeszłości a Amy nie może wam czytać w myślach a do tego nie czuliśmy waszego zapachu.- powiedziałem.
- Co jaka tarcza?- zapytała dziewczyna podróżująca z Matem.
- Viki ja też nic nie wiem bo sam nie mam daru wiec jeśli posiadasz tarczę to i tak jego nie blokowałaś.- powiedział Math.
- Wejdźcie, nie będziemy gadać na zewnątrz.- powiedziała Rebecca otwierając drzwi.
Gdy wszyscy już siedzieliśmy na kanapie głos zawarł Math.
- Więc tak na wstępie chciałem wam przestawić Victorie. Victorio to Amy, Rebecca, Colin i Olivier.- powiedział Math wskazując na każdego z nas osobno.
- Miło mi was poznać.- powiedziała Victoria.
- Ciebie nam również.- powiedziała Amy za nas wszystkich.
- Co was tu sprowadza?- zapytałem.
- Więc ostatnie trzy lata spędziłem w Forks ale musiałem już się przeprowadzić bo spędziłem tam za dużo czasu.- powiedział Math.
- Aha a czemu akurat tu?- zapytała Amy.
- Nie wiem. Tak po prostu.
- Aha. Victorio czy chciała byś się dowiedzieć jaki masz dar? I czy można go rozwijać?- zapytała Amy.
- Tak.
- Colinie o której zjawią się rodzice?- zapytała Amy.
- Około siedemnastej.- powiedziałem.
- Więc odwiedźcie nas dziś jeszcze raz ale około siedemnastej osiemnastej jak zjawią się rodzice. Ucieszą się jak zobaczą ciebie Math. A nasz tata zobaczy jaki masz dar Victorio.- powiedziała Amy.
- Dobrze to do zobaczenie.- powiedział Math wybiegając z dziewczyną.
Byłem ciekawy jak to się stało, że oni razem podróżują. Czy przemienił ja Math? A może poznał już przemienioną? Czy są razem? Jak nie Math ją przemienił to kto? Po co? Od jak dawna ze sobą podróżują?Tyle pytań nasuwa mi się namyśl.
- Colin????- powiedział Olivier.
- Co?- zapytałem.
- Grasz czy nie?- zapytał Olivier pokazując na drugiego pada leżącego na stole.
- Pewnie.- odpowiedziałem.
Para wampirów wysiadła z auta.
- Co wy wyprawiacie tu jest nasz dom.- powiedziała Amy.
- A tu nasz.- powiedziała Math z uśmiechem.
- Nie wierz.- powiedziała Rebecca
- To uwierz.- odezwał się Math.
- Ta laska musi mieć naprawdę jaką tarczę bo przez nią nie widziałem waszej przeszłości a Amy nie może wam czytać w myślach a do tego nie czuliśmy waszego zapachu.- powiedziałem.
- Co jaka tarcza?- zapytała dziewczyna podróżująca z Matem.
- Viki ja też nic nie wiem bo sam nie mam daru wiec jeśli posiadasz tarczę to i tak jego nie blokowałaś.- powiedział Math.
- Wejdźcie, nie będziemy gadać na zewnątrz.- powiedziała Rebecca otwierając drzwi.
Gdy wszyscy już siedzieliśmy na kanapie głos zawarł Math.
- Więc tak na wstępie chciałem wam przestawić Victorie. Victorio to Amy, Rebecca, Colin i Olivier.- powiedział Math wskazując na każdego z nas osobno.
- Miło mi was poznać.- powiedziała Victoria.
- Ciebie nam również.- powiedziała Amy za nas wszystkich.
- Co was tu sprowadza?- zapytałem.
- Więc ostatnie trzy lata spędziłem w Forks ale musiałem już się przeprowadzić bo spędziłem tam za dużo czasu.- powiedział Math.
- Aha a czemu akurat tu?- zapytała Amy.
- Nie wiem. Tak po prostu.
- Aha. Victorio czy chciała byś się dowiedzieć jaki masz dar? I czy można go rozwijać?- zapytała Amy.
- Tak.
- Colinie o której zjawią się rodzice?- zapytała Amy.
- Około siedemnastej.- powiedziałem.
- Więc odwiedźcie nas dziś jeszcze raz ale około siedemnastej osiemnastej jak zjawią się rodzice. Ucieszą się jak zobaczą ciebie Math. A nasz tata zobaczy jaki masz dar Victorio.- powiedziała Amy.
- Dobrze to do zobaczenie.- powiedział Math wybiegając z dziewczyną.
Byłem ciekawy jak to się stało, że oni razem podróżują. Czy przemienił ja Math? A może poznał już przemienioną? Czy są razem? Jak nie Math ją przemienił to kto? Po co? Od jak dawna ze sobą podróżują?Tyle pytań nasuwa mi się namyśl.
- Colin????- powiedział Olivier.
- Co?- zapytałem.
- Grasz czy nie?- zapytał Olivier pokazując na drugiego pada leżącego na stole.
- Pewnie.- odpowiedziałem.
wtorek, 25 listopada 2014
Zwiastun
Serdecznie zapraszam na zwiastun mojego Bloga :D
Wcześniej próbowała mi pomóc moja kuzynka ale coś nie wypaliło.
Pozdrawiam i całuski.
Ps. Zuzia zajmuje się wykonywanie zwiastunów.
I chyba ja też się zajmę.
Wcześniej próbowała mi pomóc moja kuzynka ale coś nie wypaliło.
Pozdrawiam i całuski.
Ps. Zuzia zajmuje się wykonywanie zwiastunów.
I chyba ja też się zajmę.
POPRAWKA
ZAMIAST PANKA MA BYĆ PUNKA.
sobota, 22 listopada 2014
Rozdział 6.
Victoria.
- Co tam porabiasz?- zapytałam.
- A nic.- powiedział patrząc na mnie.
Był strasznie zaszokowany moim stroję.
- To ja idę się ubrać.- powiedziałam.
- Dobrze ja też pójdę się przebrać.- powiedział Math.
Na górze siedziałam jakieś 5 minut aż wybrałam świetny komplet ubrań a książki zapakowałam w czarną listonoszkę. Następnie przeszłam do mojej toaletki, która znajdował się w garderobie i wykonałam makijaż. Wszystko świetnie się komponowało. Byłam gotowa. Gdy zeszłam na dół Math już na mnie czekał.
- Witam moja punkowa księżniczko.- powiedziała Math.
- Weź przestań.
- Ja tylko mówię prawdę. Gotowa?
- Tak. Ale dziś jedziemy moim.
- Ok. Ale ja prowadzę.- powiedział Math.
- Spoko.
Całą drogę śpiewaliśmy Murator- "Punk Królowa" gdy piosenka się skończyła dojechaliśmy po raz drugi dojechaliśmy pod szkołę. Parking był już pełny a wszystkie oczy podążały za nami. Math wyszedł pierwszy i otworzył mi drzwi i podał rękę. Wszyscy się na nas patrzyli. Dziewczyny zaraz zaczęły mówić o Macie a chłopacy o mnie. Pierwszą lekcja jaką mieliśmy była Biologia usiedliśmy w ostatnie ławce. Już po pierwszych minutach lekcji mi nie chciało jej się słuchać wyjęłam słuchawki z mojej torebki i podłączyłam do telefonu. Puściłam moją ulubioną pleyliste i pisałam liściki z Mathem. Następne lekcje mijały podobnie. Gdy nadeszła przerwa "obiadowa" udaliśmy się na stołówkę. Gdy Math otworzył drzwi przede mną wszystkie oczy zwróciły się na nas a Matha coś zaskoczyło. Jego zaskoczenie nie trwało długo ale wystarczająco długo aby wampir je dostrzegł. Usiedliśmy jak najdalej od reszty uczniów.
- Math, Math???
- Yyyy....coś mówiłaś?
- Nie. Ale chcę zapytać co cię tak zaszokowało.
- Od kiedy przyjechaliśmy tu czułem zapach wampirów.
- Iiii?
- No i to, że przy tamtym stoliku siedzi moja była rodzina.
- Ta od, której się odłączyłeś.
- Tak ta.
- To choć idziemy do nich.- powiedziałam
- Oni mnie nienawidzą zapewne.- powiedział Math.
- Oj nie wydurniaj się.- powiedziałam.
- Wyjdźmy ze stołówki tamtymi drzwiami i powiedzmy im, że czekamy na nich na zewnątrz.
- To nie takie proste.
- To takie proste Math.- powiedziałam.
- Już dobra, dobra idziemy.
Mijając ich powiedziałam tak aby tylko wampiry słyszały "Czekamy na zewnątrz, chcemy pogadać." Gdy wyszliśmy ze stołówki na dwór oni ruszyli się od stolika i zmierzali ku nam.
- Witamy, witamy, długo pana nie widzieliśmy.- powiedział piękna blondynka.
- Z jakieś piętnaście lat.- powiedział Math.
- Co pana tu sprowadza?- zapytała się Blondynka.
- Wprowadziłem się tu i mamy zamiar zostać tu jakieś trzy lata. A wy od dawna tu mieszkacie?- zapytał Math.
- Od dwóch tygodni.- odezwała się tym razem rudowłosa dziewczyna.
- To, krótko. Widać los tak chciał, że mieliśmy się spotkać.- powiedział Math.
- Najwyraźniej. A jak tam twoja dieta?- tym razem zapytał się brunet.
- Krew ludzką biorę ze szpitala i piję raz na jakiś czas. Czyli od wielkiego święta.- odpowiedział Math.
- Aha.
- Musimy się spotkać jeszcze dzisiaj.- powiedział drugi z chłopaków.
- O której i gdzie?- zapytał Math.
- Po szkole będziemy na was czekać. Tam stoi nas samochód i pojedziecie za nami.- powiedziała blondynka.
- Oczywiście. To do zobaczenia po lekcjach.- powiedział Math.
- Math nie chce mi się wracać na te dwie ostatnie lekcje.- powiedziałam patrząc za siebie ale byłej rodziny Matha już nie było.
- Na tą i tak nam się nie opłaca wracać a na następnej jest Angielski wiec choć pójdziemy zapolować.
- Ok.
Gdy obydwaj się nasyciliśmy zwierzyną ostatnia lekcja już się skończyła. Oczywiście polowanie nie obyło się bez wygłupów i ścigania się. Dochodząc do parkingu zauważyliśmy już grupkę wampirów czekającą na nas.
__________________________________________________________________________________
Natalia
Sorrka
W ankiecie był błąd, którego nie zauważyłam a czytając koma od Anonima nie zrozumiałam o co chodzi nie dość, że byłam zmęczona bo było po pierwszej jak odpowiadałam na koma z telefonu. Ale już błąd jest poprawiony i już jest poprawnie napisane. Zapraszam jeszcze raz do wypełnienia ankiety: http://www.interankiety.pl/interankieta/836d0483b97909a36529422584772dd2?podglad=1
Zuza dzięki tobie kuzyneczko skapnęłam się o co chodzi dzięki :* (Ps. Wiesz, że do przeczytania słowa wystarczy tylko pierwsza i ostatnia litera słowa poprawnie ułożona a reszta może być rozsypana a nawet może być brak kilku liter. Czy jakoś tak.)
Zuza dzięki tobie kuzyneczko skapnęłam się o co chodzi dzięki :* (Ps. Wiesz, że do przeczytania słowa wystarczy tylko pierwsza i ostatnia litera słowa poprawnie ułożona a reszta może być rozsypana a nawet może być brak kilku liter. Czy jakoś tak.)
Natalia
Subskrybuj:
Posty (Atom)