środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 8.

Victoria.
 
Dziś około godziny siedemnastej maja się zjawić rodzice Matha a jego ojciec ma mi powiedzieć jaki mam dar jestem tego bardzo ciekawa.
- Math?
- Tak Victorio?
- Pójdziemy na polowanie?- zapytałam.
- Tak ale na takie szybkie bo mamy niecałą godzinę do spotkania. Teraz o za mało rzeczy pytali i wogóle za dziwie się zachowywali. Próbowałem ich rozgryźć ale mi nie wyszło. Spróbuje o tej siedemnastej.
- Okej to chodź nie traćmy czasu.- powiedziałam wybiegając z domu.
Długo nie szukaliśmy jakieś 400 metrów od naszego domu napotkaliśmy stado saren. Każde z nas zapolowało na trzy sarny a Math dodatkowo na samca sarny.  Po spożytym posiłku udaliśmy się wolnym krokiem do domu gdy dotarliśmy do domu mieliśmy jeszcze pół godziny a ja od razu wparowałam do mojej garderoby żeby się przebrać. Po dwóch minutach miałam skompletowany strój na wyjście do rodziny Matha. Oczy podkreśliłam jeszcze delikatną kreską i byłam już gotowa.  Gdy byłam na dole zadzwonił mój telefon była to Katerina.
- Tak Katerin?- zapytałam.
- Hej słuchaj w sobotę w Seattle jest koncert Sabatonu. Pójdziecie z nami?- zapytała dziewczyna.
- Katerin daj mi minutkę.- powiedziałam do słuchawki.- Math!- zawołałam chłopaka.
- Słucham?- zapytał się chłopak.
- Katerina pyta się czy pójdziemy w sobotę na koncert.- powiedziałam.
- Pewnie. A kto gra?
- Saboaton.- powiedziałam do chłopak i wróciłam do rozmowy z dziewczyną.-  Math się zgodził. Jeszcze zadzwonię do ciebie w sprawie tego koncertu dziś wieczorem okej?
- Pewnie. To do usłyszenia i buziaczki.- powiedziała dziewczyna.
Gdy weszłam do salonu zastałam w nim Matha grającego w Fife.
- Nie wysilaj się tak bo i tak przegrasz.- powiedziałam stojąc oparta o framugę drzwi.
- Jestem lepszy od ciebie przynajmniej.- odezwał się Math.
- Chcesz się założyć?- zapytałam.
- Nie muszę, ja wiem.
- Dawaj drugiego pada.- powiedziałam.
Przez następne dwadzieścia minut graliśmy w Fife a po skończonej grze był czas na zbieranie się do wyjścia.
Gdy dochodziliśmy do domu rodziny Matha pod dom podjechał samochód byli to rodzice Rebeccy.
- Dzień dobry.- powiedział Math gdy para wyszła z samochodu.
- Math?- powiedziała wampirzyca.
- Tak to ja.
- Matko gdzie byłeś i co to za piękna wampirzyca przy twoim boku?- pytała się kobieta.
- A byłem tu i tam. A to jest Victoria.- powiedział Math pokazując na mnie ręką.
- Dzień dobry.- przywitałam się.
- Hej.- odpowiedziała mi wampirzyca.
Z domu wybiegła Rebecca i Amy.
- Dzień dobry.- krzyknęła Amy.
- Hej mamo, hej tato.- powiedziała Rebecca.
Gdy weszliśmy do domu i każdy wszystko opowiedział co miał i wogóle. Math zapytał się taty Rebeccy.
- Tato- podczas tej rozmowy wyszło to, że rodzice Rebeccy nadal traktują Matha jako syna.- mam pytanie czy Victoria ma jakiś dar?
- Tak ma i to bardzo rzadki.........
___________________________________________________________________________________
A jaki dar ma to dowiecie się w rozdziale 9 do tego czasu możecie się domyślać co to za dar.
Notka dość późno wiem, wiem, ale już dawno nie wchodziłam na laptopa ale już się usprawiedliwiam. Nie miałam zbytni czasu bo musiałam zaliczać sprawdziany, których nie pisałam i uczyć się na nowe, a czas wolny czyli jakieś 2-3 godzinki dziennie spędzałam na nowym tablecie grając w gry od których jestem uzależniona. Nawet nie wchodziłam na Facebooka za często tylko dodać zdjęcie lub napisać do kogoś czy się widzimy. Gdzie u mnie siedzenie tak mało na Facebooku jest nienormalne bo ja zawsze siedziałam 7-9 godzin dziennie pisząc z znajomymi. Więc proszę nie bijcie. Ale związku z tym że znowu jestem chora pojawia się nowa notka..
Martwi mnie brak komentarzy pod rozdziałami na tym blogu. Więc zachęcam do komentowania, obserwowania i udostępniania.
Natalia